Nie twierdzę, że RODO nie jest ważne. Jest bardzo ważne. Co więcej, jest to w moim przekonaniu naprawdę pasjonujący akt prawny. Nie twierdzę również, że aktualna sytuacja społeczna zwalnia ze stosowania RODO. Żadną miarą. Co najwyżej wymaga jego dojrzałej interpretacji. Twierdzę jednak, że sytuacja sprowadziła nas mocno „na ziemię”, w tym sensie, że lepiej dostrzegliśmy proporcję między ochroną autonomii informacyjnej a innymi wartościami. Nigdy wcześniej nie było w Polsce tak silnie widoczne to, że gospodarka przynależy do sfery publicznej, nawet wtedy, gdy majątek przedsiębiorstwa jest prywatny.

Pracodawca a zadania publiczne

Wielu z nas zapewne po raz pierwszy dowiedziało się, że jest coś takiego jak infrastruktura krytyczna. W jej przypadku pracodawca prywatny może skoszarować pracowników po to, aby wykonać zadania publiczne. Nauczani przez lata, że prawo pracy jest postacią cywilnego prawa kontraktowego, czyli dotyczącego relacji dwóch równorzędnych podmiotów, musimy mieć z tym problem. Tak samo jak z tym, że pracodawca na podstawie art. 15g ustawy tarczowej, po uzyskaniu generalnej zgody partnerów społecznych, może swobodnie obniżać wynagrodzenie o połowę, nie zmieniając umowy.

Mierzymy temperaturę pracownikom i nie-pracownikom, odbieramy informacje o miejscu pobytu czy też o miejscach „nie-pobytu”, o występowaniu zagrożeń wśród bliskich itd. Wszyscy czujemy, że tak trzeba, a wielu z nas nie wątpliwości, iż przy zachowaniu zasady proporcjonalności – jest to w pełni zgodnie z prawem.

Równocześnie bez echa przechodzi „excelowska” procedura pozyskiwania środków na dofinansowanie w trybie wspomnianego już art. 15g ustawy. W jej ramach oczekuje się, że wnioskodawca przekazuje z góry dane osobowe pracowników wraz z ich wynagrodzeniem, PESELem, numerem dowodu osobistego lub innymi danymi osobowymi. Wydaje się to być oczywiście niezgodne z prawem.

Dofinansowanie z „tarczy” a ochrona danych osobowych

Przypomnijmy, że ustawa tarczowa, zgodnie z art. 15g ust. 17, nakazuje stosować odpowiednio procedury z ustawy z dnia 11 października 2013 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z ochroną miejsc pracy, w tym przepisów wykonawczych. Problem w tym, że Rozporządzenie MPiPS z dnia 29 stycznia 2015 r. w sprawie przyznawania świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracy („Rozporządzenie z 2015 r.„) nie przewiduje przekazywania list pracowników z góry. W urzędowym wzorze wniosku wskazuje się tylko liczbę pracowników oraz łączne zapotrzebowanie na środki publiczne. Następnie przekazuje się harmonogram wypłat – wciąż bez nazwisk. Nazwiska pojawiają się dopiero w tzw. wykazie, gdy środki zostały już przyznane. Czyli po zakończeniu miesiąca. Innymi słowy – z dołu a nie z góry. Słusznie zresztą – to, iż pracodawca planuje wypłacić świadczenie (lub dofinansować), nie oznacza jeszcze, że pracodawca to zrobi.

Mało tego, pracodawca może w ogóle nie uzyskać dofinansowania – czy to z powodu braku środków, czy to błędnie wypełnionego wniosku. Dlatego wcześniejszy dostęp do tak wielu danych osobowych jest, w moim przekonaniu, akademickim naruszeniem prawa, okraszonym niejasnym pouczeniem zawartym w umowie o treści: „Przedsiębiorca zobowiązuje się poinformować pracowników objętych świadczeniem dofinansowanym ze środków, o których mowa w § 1 ust. 1, o przetwarzaniu i warunkach przetwarzania ich danych osobowych przez Wojewódzki Urząd Pracy.

Dalsze wątpliwości

A przecież to tylko jedno z wielu wątpliwych zapisów procesu administracyjnego. Zaskoczeniem jest np. to, że środki na dofinansowanie mają być wypłacane w równych transzach, choć zapotrzebowanie na nie może być różne. Jeśli transza będzie niższa niż wydatki pracodawcy, to będzie to spóźniona pomoc. Jeśli wyższa, to będzie to chyba niegospodarne zarządzanie środkami publicznymi.

Pozostaje pytanie jaka jest podstawa prawna dla wypracowanych wzorów dokumentów urzędowych. Jak się wydaje, nie ma żadnej. Wspomniane wyżej Rozporządzenie z 2015 r. zawierało bowiem wzory urzędowe. Być może czegoś nie dostrzegłem, ale chyba rozporządzenia nie zmieniono. Odpowiednie stosowanie nie pozwala raczej na aż tak daleko idące modyfikacje. W każdym razie sądzę, że UODO powinno się tą kwestią dość pilnie zająć.

[Stan prawny na: 19.05.2020 r.]

autor: Arkadiusz Sobczyk

*Artykuł podlega ochronie prawnej na podstawie przepisów ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (tekst jednolity z 2006 r., Dz.U. nr 90, poz. 631 z późn. zm.).